niedziela, 30 grudnia 2012

Fryzury- kilka propozycji

Hej!
Przede wszystkim warto podkreślić, że ten nie trzeba wydać pieniędzy na fryzjera, a samemu zrobić coś efektownego. 
Trzeba cierpliwości i trochę wprawy. Ja sama nauczyłam się robić dobieranego, bo tak bardzo podobał mi się dobierany z grzywki, czy wokół głowy. 
Nie było to łatwe, ale się zawzięłam i udało mi się! 

Pomysłów na fryzury jest masa. Same musimy dobrać coś odpowiedniego dla siebie. 
To zależy od kreacji i naszych upodobań. 


krok po kroku- KLIK

Ja (chyba) skuszę się na tą pośrodku. 



5 sposobów na loki bez użycia ciepła + filmiki instruktażowe- KLIK

I fryzury sylwestrowe.



Wybór jest bardzo duży, mam nadzieję, że coś Wam się przyda!

pozdrawiam

ewa


Makijaże sylwestrowe!

Cześć!

Nie pokuszę się o wklejenia własnych opcji takowego makijażu, natomiast wkleję kilka znalezionych w internecie wraz z źródłami. 

Ogólnie ideałem makijażowym jest dla mnie czarna kreska na oku + czerwone usta. 


Prawda, że wygląda to pięknie? 
Ale... po pierwsze nie pasuje mi taki kolor na ustach, pod dwa mam opadającą powiekę i niestety kreska nie będzie tak efektowna. 

Generalnie uważam, że w sylwestra warto zrobić sobie coś innego jak na co dzień- np. bardziej podkreślić oko, zamiast matów użyć błyszczące cienie. 
Fakt bezpieczniej pomalować się tak jak potrafimy, ale czy nie warto coś zmienić ? Poczuć się inaczej jak na co dzień, zaszaleć ? 

Dlatego proponuję umiarkowane szaleństwo. 

Warto zajrzeć na stronę www.snobka.pl  dział makijaż. A tam m.in:

Guru (wg mnie) makijażu Miss Heledore (wizazonline.pl)

http://www.snobka.pl/artykul/makijaz-wysoki-polysk-15872

http://www.snobka.pl/artykul/makijaz-zimowy-slubny-15812   

Oraz makijaże przesympatycznej Maxineczki:

http://www.snobka.pl/artykul/makijaz-jesienny-klimat-15682

Na stronie znajdziecie makijaże krok po kroku! Super strona!

To jest minimum moich propozycji, na stronie jest tego dużo więcej, poza tym na stronie wizaz.pl jest masa makijaży krok po kroku. 
Polecam!

pozdrawiam,
ewa
 

 


sobota, 29 grudnia 2012

Sylwestrowa noc!

Hej,

Obyło się bez końca świata, więc podejrzewam, że czeka Nas kolejny, pełen zmagań rok. 
Dziś wpis o tym co ja zamierzam zrobić przed sylwestrem, czyli tak zwany dzień SPA-typowa pielęgnacja.

Kolejne dwa wpisy poświęcę kilku propozycjom makijażu i fryzur na ten dzień. 

1. Usuwanie zbędnego owłosienia.
Najmniej przyjemny punkt w naszej liście, ale jakże ważny. 
U mnie standardowo maszynki jednorazowe i pianka do golenia. 

Pamiętajcie również zbędnym wąsiku z którym poradzi sobie przeznaczony do tego wosk. 

2. Pielęgnacja .

Zaczynam od mycia włosów i nałożeniu maski na włosy.

Kolejny krok to umycie twarzy, korzystam z niezawodnego Clarisonic'a i mimo iż on także wykonuje drobny peeling kuszę się na korund
Następnie nałożenie maseczki na twarz, wybór zależy od Was. U mnie będą to algi.

Jak ją przygotowuje- półtora łyżeczki wody mineralnej, tyle samo alg + 5 kropelek olejku z orzecha włoskiego. 

Trzymam maskę do włosów i maseczkę na twarzy przez ok. 15 minut. 
Przez te 15 minut wykonuje punk nr. 1) .

Po dokładnej depilacji wykorzystuję kawę do peelingu całego ciała, ach ten zapach!

Całość zmywam.

Ok twarz, ciało, włosy dobrze wyczyszczone, czas na nawilżenie.
Do twarzy stosuję serum z Burt's bees, a na ciało niezawodna oliwka z HIPP.

I w zasadzie mogę powiedzieć, że to całe moje SPA! 

W skrócie co :
1. Umycie twarzy ulubionym żelem + peeling
2. Umycie włosów + nałożenie maki/odżywki
3. Nałożenie maseczki na twarz
4. Depilacja całego ciała
5. Peeling całego ciała
6. Nawilżenie twarzy i ciała. 

Voilà

Czyli oczywista, oczywistość! 
Pamiętajcie musimy czerpać z tego przyjemność! 
 

pozdrawiam, 

ewa  








wtorek, 25 grudnia 2012

Ho ho ho!

Cześć!

Wśród świątecznego chaosu tak trudno znaleźć czas na przyjemności.

Mam nadzieję, że święta spędzacie w ciepłej, rodzinnej atmosferze! 

Pamiętajcie póki magia jest w Was to i święta będą magiczne i piękne, tak jak kiedyś! 

Mam nadzieję, że zostaliście hojnie obdarowani i równie hojnie obdarowaliście swoich bliskich, choć to najmniej ważny punkt świąt.

Miłego wieczoru!


pozdrawiam,

ewa

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Woda pietruszkowa.

Witam!

O wodzie pietruszkowej dowiedziałam się stosunkowo niedawno.
Tak dawno nie miałam żadnego toniku, a to brak czasu na kupno, a to brak pieniędzy, troszkę lenistwo no i w końcu przemogłam się i zdecydowałam się na zrobienie swojego toniku.

Właściwości wody (znalezione w internecie):
  • rozjaśnianie cery
  • redukcja przebarwień
  • przeciwdziałanie tworzeniu się zmarszczek
  • oczyszczanie 
  • odświeżanie
  • pomoc w walce z trądzikiem
  • wyrównanie kolorytu skóry
  • przeciwdziała pękaniu naczynek i tworzeniu się pajączków na skórze (ze względu na zawartość witaminy C 
Do wszystkiego podchodzę z dystansem, i z pewną obawą, że coś może się stać. Na szczęście jestem mile zaskoczona. 
Przygotowanie jest bardzo proste i tanie.

Co potrzebujemy:
  • natkę pietruszki- cena nie więcej jak 2 zł
  • ok. 200 ml wody- ja mam źródlaną (może być mineralna, przegotowana woda)
  • szklane naczynie- np. słoik
  • buteleczka do przechowania wody (wg. mnie obojętnie jaka, np. po starym toniku -dobrze wyparzona, można kupić butelczkę w rosmannie) 
Przygotowanie:
Jest naprawdę banalne.



 Siekamy pietruszkę, wsypujemy w czysty wcześniej przygotowany pojemnik (u mnie słoik), zalewamy wodą i tu już możemy zamknąć naczynie, ja użyłam jeszcze siateczki, żeby łatwiej było przelać wodę bez obecności pietruszki. 
Po 12 h wlewamy gotową wodę pietruszkową do pojemnika i gotowy tonik stosujemy rano i wieczorem.
Przechowujemy w lodówce. Termin ważności to wg mnie tydzień, przynajmniej tyle ostatnio wytrzymała. Najlepiej przed użyciem powąchać wodę, powinna mieć świeży, czysto pietruszkowy zapach.

Co zauważyłam:

Skóra była odświeżona, taka ukojona. Miałam wrażenie, że lekko rozjaśniona, orzeźwiona.
Nie stosowałam tego zbyt długo, ale mogę stwierdzić, że warto zrobić ten tonik. 
Latem na pewno będzie idealny do odświeżenia skóry.
Ja stosuję rano i wieczorem. Nie zrobił krzywdy mojej skórze i ponad to jest naturalny, czego chcieć więcej? 

Słyszałam jeszcze o wodzie ryżowej ,stosowałyście?

pozdrawiam
ewa








czwartek, 6 grudnia 2012

Moja pielęgnacja twarzy!

Cześć!

Powiem szczerze, że moja pielęgnacja twarzy nie jest stała, są produkty, które stosuję cały czas oraz produkty, które stosuję co jakiś czas.

Zaczynam od:
Demakijażu:
Oczy:
Od kilku miesięcy stosuję płyny dwufazowe, tudzież płyny micelarne przeznaczone do oczu. 
Stosowałam już:
  • Ziaja- de-makijaż płyn dwufazowy
  • Ziaja- jaśmin w płynie micelarnym
  • Rival de loop- preparat to demakijażu oczu
           Trzy powyższe należą do niskiej półki cenowej, nie są rewelacyjne, troszkę trzeba się namęczyć, żeby zmyć makijaż ale nie jest to niewykonalne, a płyny są naprawdę tanie.

  • Delia- dwufazowy płyn do demakijażu oczu
  • Bielenda- awokado płyn dwufazowy do demakijażu oczu
 Są troszkę droższe, ale niewiele. Spełniają swoją rolę lepiej jak poprzednicy. Bielenda tworzy fajną tłustą powłokę, mnie osobiście kompletnie to nie przeszkadza.

  • Neutrogena- oil free eye makeup remover (dwufazowy)
  • Estee lauder- płyn do demakijażu- nie pamiętam dokładniej nazwy
Oba sprawdziły się super. Neutrogena jest godna polecenia, makijaż schodzi bardzo szybko i dokładnie. Mój numer jeden.

Twarzy:

Cały czas jestem fajną żelu micelarnego z Biedronki- trwa to już ponad rok. 
Na suchą twarz nakładam i delikatnie masuję- następnie zmywam. Ponownie nakładam na twarz żel, żeby mieć pewność, że makijażu i zabrudzeń już nie ma. 


Jest to odpowiednik Tołpy (Sophora Japonica Flower Extract), z tym, że zamiast ekstraktu z kwiatu ma ekstrakt z liści(Sophora Japonica Leaf Extract). Reszta składu jest dokładnie taka sama, a cena to 4,99 zł. 
Lubię w nim to, że daje uczucie ochłodzenia po nałożeniu.

Następnym krokiem jest dodatkowe oczyszczenie twarzy jakimś żelem.
Używam różnych, ostatnio wykończyłam próbki z La rocha posay- miałam ostatnio lekki wysyp i sprawdził się idealnie . Mam też żel z Avonu i BeBeauty. Po prostu muszę mieć pewność, że nic na twarzy nie ma. 

Co dwa dni korzystam z urządzenia:
Clarisonic PLUS


Nakładam żel następnie włączam urządzenie i masuje wg instrukcji- czoło, nos i broda, lewy polik, prawy polik. Urządzenie daje znać kiedy skończyć daną część twarzy. Super oczyszcza twarz, dodatkowo pilinguje. Same plusy.

Po zabiegach oczyszczających korzystam z kremów nawilżających, albo co jakiś czas z mojego ulubionego kwasu AHA/BHA 10%. 
Aktualnie korzystam z Serum Burt's Bees (recenzja później) co dwa dni wieczorem, a rano z Ziaji-kuracja dermatologiczna z witaminą C +HA/P (zużyłam jakiś 5 próbek) /odpowiednia po zabiegach/



Dodatkowo raz w tygodniu korzystam z maseczki algowej + korundu. 

Ostatnio nawet pokusiłam się stworzenie swojej wody pietruszkowej, jestem mile zaskoczona, ale stworzę dodatkową notkę na ten temat. 

To chyba tyle, staram się zachować pewną stałość. 

pozdrawiam,
ewa

sobota, 1 grudnia 2012

Mikrodermabrazja diamentowa- moja opinia.

Cześć!



Już dawno mnie nie było, ale spowodowane to jest brakiem czasu i może trochę lenistwem.

Dziś chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat mikrodermabrazji diamentowej.
Krótko z teorii- zabieg polega na usunięciu wierzchniej warstwy skóry za pomocą diamentowej głowicy.
Kosmetyczka przesuwa po skórze metalową końcówkę, jednocześnie zostaje zassany zrogowaciały naskórek.

głowice

Coś ode mnie. 
Cena takiego pojedynczego zabiegu to 100 zł i więcej, rzadko (przynajmniej tu gdzie mieszkam) można znaleźć taki zabieg taniej. 
Mnie udało się znaleźć na grouponie 5 zabiegów na twarz i dekolt, (jeden zabieg to masaż ,mikrodermabrazja, maska łagodząca,mezoterapia bezigłowa, maska) w cenie 150 zł za całość. 
Mogę powiedzieć, że mi się udało,na szczęście trafiłam na kosmetyczkę, która zna się na rzeczy. Zabiegi miałam prowadzone co tydzień.

Jeżeli chodzi o to czy opłaca się zakupić jeden zabieg mikrodermabrazji w cenie 100 zł i więcej to uważam, że nie warto.
Przynajmniej w moim przypadku. Dlaczego? Ponieważ jeden zabieg za wiele nam nie da, prawdopodobnie nie zauważymy dużej poprawy w wyglądzie skóry, jak sama kosmetyczka powiedziała, że za pierwszym razem schodzi naprawdę mała ilość naskórka. 
Mi zależało na zmniejszeniu moich przebarwień. 
Uważam, że potrzebna jest większa ilość zabiegów aby namacalnie zobaczyć różnicę, natomiast jeżeli miałabym wydać w cenie regularnej  500 zł  za 5 zabiegów mikro to musiałabym się mocno zastanowić, pewnie nie zdecydowałabym. 

Trzy pierwsze tygodnie nie odczułam większej różnicy w wyglądzie, natomiast w dotyku skóra była delikatniejsza, przyjemna w dotyku.
Natomiast po czwartym, piątym zabiegu, szczególnie czwartym mogłam zauważyć, ze blizny i przebarwienia są lżejsze,mniejsze, skóra stała się jaśniejsza, domownicy też to zauważyli.

Natomiast za każdym razem moja twarz dostawała szoku (?) i wysypywało mnie. Kosmetyczka powiedziała, że to normalnie, bo skóra się oczyszcza i to właśnie siedzi w głębszych warstwach mojej skóry. 
Nie wiem czy to normalne, ale to był jedyny minus tych zabiegów, choć nie trwa to dość długo i żel z kremem la rocha posay sobie poradziły.

Wg mnie niekiedy zabieg był dość bolesny, nieprzyjemny, ale da się to przeżyć. Kosmetyczka powiedziała, że ją ten zabieg podrażnia (ma suchą skórę), więc zamiennikiem który stosuje jest kwas migdałowy 50%.

W skrócie:
  • szukajcie grouponów/promocji, aby móc taniej skorzystać z tego typu zabiegów- jednocześnie, żeby trafić na wykwalifikowany personel
  • cena jednego zabiegu w większości salonów jest za droga
  • jeden zabieg przy większych problemach skórnych może za wiele nie dać i możecie czuć się zawiedzione
  • wbrew wszelkim opiniom radziłabym po zabiegu nie malować się, po nałożeniu kremu na końcu nie mogłam pomalować twarzy, więc musiałam zawsze zmywać ten krem i szkoda było mi malować twarz na tak delikatną, lekko podrażnioną skórę
  • 4 zabiegi i więcej mogą dać na oczekiwane efekty
 Moje opinie piszę na podstawie moich doświadczeń, moich problemów skórnych. Jeżeli ktoś ma gładką, nieproblematyczną skórę, a chciałby głębszego peelingu twarzy to prawdopodobnie po pierwszym razie może odczuć różnicę.


Ogólnie polecam!

pozdrawiam, 
ewa


piątek, 2 listopada 2012

Ładnie pomalowane paznokcie.

Cześć!

Moim problemem od bardzo dawna było to, że po pomalowaniu paznokci powstawały na nich brzydkie napowietrzenia, grudki.
Nie wyglądało to za ciekawie.
Malowanie stało się po prostu mało przyjemne. 
Od niedawna znalazłam na to sposób. Pewnie to żadna nowość, ale mimo to cieszę się jak dziecko. 

Pierwsza rzecz:

Bloczek polerujący.
Delikatnie polerujemy nim paznokcie, tak aby nie naruszyć płytki, 

Kolejny etap to:
Pilnik z czterema rodzajami polerki. 
To kluczowy etap. Nic tak nie pomogło moim paznokciom.

Po tym zabiegu paznokcie są gładkie i gotowe do pomalowania i co najważniejsze wcale nie sprawiają, że lakier krócej trzyma. 

Tym samym lakier na paznokciach jest gładki, bez grudek, taki jak powinien być. 
Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że lakier trzyma dłużej.

Spróbujcie!

pozdrawiam,
 ewa


poniedziałek, 22 października 2012

Ku przestrodze.

Cześć!

Piszę to notkę jak w tytule 'ku przestrodze'.

Pewnie nie tylko ja skusiłam się na coś, lub zrobiłam coś czego nie powinnam, lub zrobiłaś coś inaczej jak zalecenia.
Tym razem moja "mądrość" wyszła na wierzch i to w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Będąc w Aldi zakupiłam olejek herbaciany na którym jak byk napisane jest 'nie stosować bezpośrednio na skórę', a co zrobiłam ja? oczywiście, że nałożyłam punktowo na kilka wyprysków, rano z nadzieją spojrzałam w lustro a tam? twarz z ogromną wysypką, podobną do trądziku+ małe potóweczki (jak u dzieci). Od soboty się z tym męczę, piję wapń, stosuję leczniczy krem.
Generalnie płacę za własną głupotę.

Jest kilka wyjść, albo wyszło to przez to, że zastosowałam olejek bezpośrednio, bez rozcieńczenia, tudzież moja skóra jest bardzo wrażliwa i uczulona na olejek lub uczuliło mnie coś innego (w co wątpię). 

To chyba tyle, stosujcie wszystko zgodnie z zaleceniem producenta.

W najbliższym czasie zajmę się za recenzje!

pozdrawiam

ewa

piątek, 28 września 2012

Mini zakupy +bubel

Hej!

Rok akademicki zbliża się wielkimi krokami- to już w poniedziałek!
Plan w końcu jest na stronie, nie pełny, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. 

Energii brak na nadchodzący rok, niestety rozpocznę go nie wypoczęta, bez chęci. Bywa. 

Ale nie o tym wpis. 

Ogólnie nie zawsze robię zdj. zakupionych rzeczy, dzisiaj udało mi się kupić.


*Tusz do rzęs Volumix Fiberlast Mascara Volume&Lift&Separation- 8,99zł (biedronka)

Wychodzę z założenie, że im droższa maskara tym wcale nie musi być lepsza.

*Ziaja de-makijaż uniwersalny - zachęcona ceną- ok.5 zł
 
Nie ma zbyt dobrych opinii, ale nie zaszkodzi spróbować, tani był. Póki co muszę wykończyć tego z Bielendy. Mam na uwadze stworzenie własnego płynu dwufazowego. 
 
*Eveline, Artscenic, kryjący podkład 3w1 (nie ma zdj.)



Wczorajszy zakup:
cena 10,90 zł

Kupiłam ze względu na kalendarz, od dawna kupuję te z gazet. Sama gazeta mnie nie przekonuje.
Chociaż wywiad z Kayah całkiem dobry, mimo, że nie przepadam za jej muzyką.

Teraz...
BUBEL
 Essence- Stay all day 16 h





Cena ok. 15 zł. 
Kolor- 20 soft nude

Gama kolorystyczna słaba. W świetle drogerii kolor wydawał się ładny, lekko beżowy, delikatny. Po wyjściu okazało się, że jest to różowo-pomarańczowe coś.Nie wiem dlaczego nie robią nic coby pasowało do jasnej karnacji, jednocześnie bez różowego pigmentu. Zresztą widać na ostatnim zdjęciu, że jest ciemny, a jest to bodajże najjaśniejszy.
Konsystencja całkiem ok, wydawałoby się, że dobrze się go rozsmarowuje, ALE niestety pozostawia plamy, smugi, mimo dobrego roztarcia. Tylko, że to wszystko wychodzi potem, nie tak od razu. 
Zadowolone z ładnej twarzy, bez smug, możemy się po kilku h. zdziwić.
Nie wiem czy top plus czy minus, ale podkład szybko schnie i tworzy mocny matt. Mi to akurat nie odpowiada za bardzo, gdyż daje to wg. efekt maski, mimo małej ilości nałożonego produktu. 

Według mnie szkoda pieniędzy, bo możemy w tej cenie zakupić produkt który będzie Nam lepiej odpowiadał. 

pozdrawiam
ewa
 

piątek, 21 września 2012

Paletki- tania i drogie.

Cześć!

Dzisiaj przestawię Wam paletki najczęściej używane przez ostatni okres. 


Na pierwszy ogień idzie paletka NAKED- Urban Decay.
Paletka jest każdemu dobrze znana, jedni ją kochają, drudzy wręcz przeciwnie.
U mnie powoduje mieszanie uczucia, jestem gdzieś po środku. 

Opakowanie- dość przyzwoite, choć zamszowy materiał łapie sporo kurzu, jest stabilne, ładnie się prezentuje.

Trwałość, jakość- jest bardzo dobra, jakościowo też wypada bardzo dobrze, ale nie każdemu może spodobać się fakt, że większość cieni ma wykończenie satynowe, w kierunku połyskującym, zaledwie dwa cienie są typowo matowe. 

Co mi się w niej nie podoba?- gdy łączę dwa kolory z paletki, całość jakby się zmywa, nie widać różnicy między cieniami, jakby się zlewa. Ciężko to wytłumaczyć. Nie do końca mi to odpowiada. Poza tym niektóre kolory różnią się od tego jak wyglądają w opakowaniu, a jakie są w rzeczywistości, boleśnie się o tym przekonałam. To jest największy minus. Miałam inne oczekiwana.

Ogólnie- nie wiem czy warto kupić tak drogą paletkę, a potem się na niej zawieźć. Jeżeli macie okazję zobaczyć ją na własne oczy, dotkną, ocenić własnym okiem i wtedy wybrać to jak najbardziej to zróbcie. Nie kupowałabym jej w ciemno, gdyż od dawna o niej marzyłam, a niestety w rzeczywistości lekko się zawiodłam. 
Poza tym można kupić inne paletki (np. Sleek) równie gatunkowo dobre! 

Nie nazwałabym tego recenzją, ale luźnymi uwagami na temat tej paletki. Wyszło troszkę negatywnie, ale mimo wszystko często sięgam po tą paletkę, w szczególności z cieni VIRGIN, czy też HUSTLE. Poza tym można dzięki tej paletce stworzyć delikatny jaki i mocny look.

Kilka zdjęć:

 Teraz czas na mój HIT!

Tania jak przysłowiowy barszcz paletka z Butterfly collection.
Cena- niecałe 5 zł.


Cienie jak widać mają lekko połyskujące, satynowe wykończenie. 
Na początku ta mini paletka wydawała mi się tandetna, ale gdy ją użyłam szybko zmieniłam zdanie.
Szczególnie dwa górne cienie są moimi ulubieńcami. 


Można by stwierdzić, że tanie cienie mają nijaką trwałość, są słabo na pigmentowane, tandetne.
Trwałość- bardzo dobra, pigmentacja- rewelacja, tandeta- tylko wtedy gdy nieumiejętni ich użyjemy. 


Ja wykorzystuję tego typu cienie do delikatnego zaznaczenia zewnętrznej części oka. Biorę niewielką ilość cienia, minimalna ilość wystarczy. 

Ogólnie uważam, że za taką cenę i taką jakość warto ją kupić. 




Trzecia paletka (niestety zdjęcie nie wyszło)
Równie tania i może nie tak równie dobra. Natomiast wykorzystuję ją do podkreślenia brwi i jednego cienia do załamania powieki. 


pozdrawiam, 
ewa



 
 


środa, 19 września 2012

Isana- odżywka, suchy szampon,

Witajcie! 

Nadchodzę z recenzją odżywki wygładzającej z olejem babassu oraz suchego szamponu. 

Zacznę może od tego, że jako tako wygładzenia włosów nie potrzebuję, raczej wolałabym je nawilżyć i lekko podnieść. 
Tyle dobrego czytałam o tej odżywce, że musiałam ją kupić. Cena jest bardzo niska- ok. 5 zł. 

+
- cena
- zapach- przepiękny
-krótki skład
-naprawdę wygładza
-mimo tego, że jest przeznaczona m.in. do niesfornych loków to mimo wszystko
na moich włosów tworzyła delikatne, lśniące fale
-włosy po niej są delikatne, miękkie, odżywione

-
- opakowanie- mi nie przypadło do gustu
- czasami mnie obciążyła- np. przy zastosowaniu jako ochronę odżywki bs (z Joanny)
-obciążenie wiązało się z tym, że drugiego dnia włosy były niezbyt świeże (ogólnie muszę
myć włosy co dwa dni)


Ogólnie:

Odżywka jest godna polecania, szczególnie dla włosów puszących się, niesfornych, czy też pozbawionych blasku, suchych. Nie jest to odżywka 'must have', nie jest idealna, ale całkiem najgorsza też nie. Plusem jest niska cena i na szczęście nie AŻ tak niska jakość. 
Ogólnie polecam do spróbowania, ja nie żałuję, może kupię nową (czemu nie?).

ALE dzisiaj przeczytałam, że jest ona wycofana. Także, czy będę miała jeszcze okazję? Jeżeli któraś z Was bardzo ją lubi, to wybierzcie się szybko do Rossmana po zapas.

Skład:

   


Od razu wklejam obiecanki producenta:
 

Niestety niska cena równa się z niską jakością. 
Niestety nic dobrego na temat tego szamponu nie mogę napisać.

Jest to mój pierwszy tego typu szampon. Kupiłam go w zasadzie/głównie do mojej grzywki, która najczęściej się przetłuszcza, a taki szampon dałby mi dodatkowy dzień bez konieczności mycia.
Poza tym czasami wyskakuje nam jakieś nie planowane spotkanie, a włosy mamy w rozgardiaszu, więc do kolejny plus. 

Na początku myślałam, że nie potrafię nakładać tego typu specyfiku, ale kilka podejść utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie we mnie tkwi problem. 

"Fryzura nie ulegnie zmianie..." - no cóż niestety, postarzyła mnie, gdyż pozostawiła siwą powłokę, nie dającą się w żaden sposób usunąć.
Może i zaabsorbował nieświeżość, ale co z tego jak pozostawił wręcz siwiznę na moich włosach. Próbowałam kilku trików by to usunąć, ale nic nie pomagało. 
Poza tym bardzo szybko się skończyła, wystarczyło tylko na kilka użyć. 
Dodatkowo skład pozostawia wiele do życzenia. 

Od siebie NIE polecam!

to na tyle ;)

pozdrawiam
ewa



niedziela, 16 września 2012

BU, ZSK- recenzja zbiorcza.

Hej!


Otóż od jakiegoś czasu staram się naturalnie zadbać o cerę (z lepszych lub gorszym skutkiem) , dlatego też zakupiłam kilka kosmetyków. 

W tym momencie produktów, półproduktów naturalnych możemy szukać na wielu stronach, jest ich od zatrzęsienia- biochemia urody, zrób sobie krem, e-naturalne itp. itd. 

Każda/y z Nas może pobawić się w małego chemika, tworząc m.in. własny krem. Super sprawa, co nie ?!

W tym poście zrecenzuję te produkty, które posiadam. No to zaczynamy.

Tonik z kwasami AHA/BHA- biochemia urody.
Pisałam o nim tutaj- klik. Nie będę więcej o nim pisać- z swojej strony bardzo polecam. Rozjaśnił mi przebarwienia, nie wysusza, pomaga w walce z wypryskami (chociażby na nogach). To moje drugie opakowanie, kupię następne!

Żel hialuronowy 1%- biochemia urody
Łączę go z kremem, albo z olejkiem. Jest całkiem OK, natomiast większych (spektakularnych efektów nie widzę). Ciężko mi cokolwiek napisać na jego temat.

Krem rozjaśniający AZELO/BHA- biochemia urody
Jedno z większych rozczarowań. Po zastosowaniu go, na czole miałam wysyp jakich mało. Podskórne gule, ciężkie do wyleczenia. Żeby nie było, że szybko się poddaję, spróbowałam kilka razy, ale niestety, nie nadaje się na moją twarz, kompletnie. Do tego wszystkiego- śmierdzi. Zapłaciłam za niego (nie mało) 29,50zł (+ 12 zł przesyłka). Sama nie wiem co z nim zrobię. 
 
Korund mikrodermabrazja- zrób sobie krem
Jestem na tak. W fakturze przypomina piasek. Tak, tak mogę to określić. Delikatnie,acz skutecznie drapie naszą twarz, zdzierając martwy naskórek. Ja stosuję korund w połączeniu z kwasem hialuronowym, ale jeżeli ktoś nie posiada, można po prostu z wodą. Poza tym ja stosuje na zwilżoną twarz, ponieważ na suchą ścieranie jest dość nie przyjemne i ciężko rozprowadzić korund po twarzy.

Spirulina algi morskie- zrób sobie krem
Tutaj mam mały problem. Kolor- zielony, zapach- karma dla rybek- dla mnie do zniesienia. Mieszam z wodą mineralną, nakładam na twarz i zostawiam na ok. 15 minut. Dość nieprzyjemnie wysycha, lekko swędzi, a po zmyciu mam lekko czerwoną swędzącą twarz. Ale nie tworzą mi się nowe niespodzianki, czy pajączki. Może powinnam trzymać troszkę krócej, bądź w trakcie zwilżać maseczkę (gdzieś tak wyczytałam, natomiast nie ma tego napisanego na zsk.pl). Poza tym cera faktycznie jest odżywiona, lepsza w dotyku.

Rafinowany olej z orzecha włoskiego- zrób sobie krem
Nie mam go bardzo długo, więc ciężko cokolwiek napisać. Nie pachnie (wg mnie), szybko się wchłania, nie pozostawia filmu na twarzy, posiada mały factor, lekko nawilża, dobrze łączy się z żelem hialuronowym, nie zapycha. Jestem póki co zadowolona. 
 
To wszystko :)
 
pozdrawiam, 
ewa

sobota, 8 września 2012

Gładkie nogi- sprawdzony sposób!

Cześć!


Jeżeli macie ciemne (uroki bycia szatynką), wrastające włoski, z krostkami na nogach to ten post jest dla Was! 
Ja niestety takie włoski mam, co w przypadku włosów na głowie (w sensie, że są ciemne i mocne) jest plusem, natomiast na nogach nie bardzo.
Moje nogi niestety nie należały do najładniejszych, miałam krostki, wrastające włosy, nigdy nie były GŁADKIE
Mimo regularnego stosowania peelingów, balsamowania itp. itd. 

Aż w końcu znalazłam na nie sposób, przede wszystkim SKUTECZNY sposób!

Otóż pierwszy krok to prawidłowa depilacja, każdy sposób będzie dobry, jeżeli nie będziecie podrażniać SKÓRY. Najczęściej spowodowane jest to goleniem bez pianki, czy jakiegokolwiek środka- w przypadku jednorazowych golarek. 
/W moim przypadku obojętnie z jakiej metody skorzystam włoski wrastały, więc u mnie depilator nie jest tego powodem/.
Tak więc, korzystamy z ostrych golarek, korzystając z pianki lub kremu do depilacji (świetna alternatywa, w przypadku mocnych włosków!). 

To nie wszystko, nawet takie zabiegi mogą nic nie dać. 

Kolejny krok- REGULARNE peelingowanie nóg. U mnie idealnie sprawdza się kawa.

Dalej gwóźdź programu - tonik z kwasami AHA/BHA 10% (biochemia urody)- przecieracie nogi lekko zwilżonym tonikiem.

Po wyschnięciu używacie -drugi gwóźdź programu- maści z witaminą A- (np. Retimax 1500g).

Oczywiście nie musicie korzystać z kwasów cały czas, możecie stosować na początek codziennie, potem co dwa dni, a potem rzadziej. 

Uwierzcie wasze nogi będą gładkie, sama dostała kilka komplementów na ten temat!
A uwierzcie miałam sporo krostek po depilacji, a te zabiegi bardzo mi pomogły!

W skrócie:
Prawidłowa depilacja (pianka, krem do depilacji)-> Peeling (np. kawowy)-> Tonik z kwasami-> maść z witaminą A

Polecam!

pozdrawiam,

ewa



piątek, 17 sierpnia 2012

Wakacje, wakacje!

Witam!

Dzisiaj luźna notka, bez recenzji.

Uwielbiam wakacje- to czas odpoczynku, opalania się, zwiewnych sukienek, czytania książek, jedzenia sałatek owocowych (wtedy najlepiej smakują), wypadów ze znajomymi, to czas beztroski.  

Nie trzeba wyjechać,żeby dobrze się bawić :) 
Poza tym pogoda jest beznadziejna.

Dzisiejsze popołudnie spędzam tak, bomba owocowa i dobra książka!



 Co prawda moje wakacje potrwają do października, ale to szybko minie.

Miłych wakacji! 

pozdrawiam,
ewa

wtorek, 14 sierpnia 2012

Korektor- ulubiony.

Cześć!


Jak dotąd nie musiałam korzystać z korektorów, natomiast liczne przebarwienia, wypryski, sińce pod oczami sprawiły, że zaczęłam poszukiwania idealnego.

Dzisiejszy, który Wam przedstawię niewątpliwie jest u mnie na pierwszym miejscu.
Otóż jest to Estee Lauder, Double Wear Stay-in-place Concealer.

Jeżeli chodzi o sprawy techniczne to:
- cena za pełnowymiarowe opakowanie ok. 115 zł
- pojemność mojego 1.9 ml, pełny wymiar 7 ml
- kolor 01LIGHT

Oczywiście nie jest to korektor bez wad, ale jest to jeden z najlepszych korektorów, który poradził sobie z moimi przebarwieniami.
Kolor jest dość jasny, konsystencja płynna, schnie bardzo szybko, dobrze się rozprowadza.
Krycie jest na b. dobrym poziomie, ale trzeba uważać, aby nie nałożyć go zbyt dużo, gdyż wygląda to sztucznie. Trzyma się na skórze bardzo długo, co w przypadku innych korektorów jest ogromnym plusem!
Czy nadaje się pod oczy? Jest to dość ciężki korektor, ale moim zdaniem nakładając go z umiarem może nadawać się pod oczy, mi nie zrobił krzywdy, nie rolował się, nie uwydaczniał drobnych zmarszczek.

Minusem tego korektora jest to, że niestety ciemnieje. Nie jest to ogromna zmiana koloru, ale jeżeli ktoś używa tylko i wyłącznie samego korektora może to być zmiana dość widoczna. 
Kolejny minus to cena. No cóż 115 zł to bardzo dużo i jest to bariera nie do przeskoczenia. W Stanach cena tego produktu to ok. 20- 25$, więc jeżeli ktoś ma znajomego/rodzinę to radziłabym zakupić tą formą.

Recenzje wizaz.pl -> *KLIK* 

Jako, że oglądam/czytuje różna kanały YTubowe/blogi natknęłam się na korektor Maybelline SuperStay 24H. Kupiłam go wczoraj w cenie 30,99 zł w Rossmanie i póki co muszę się wstrzymać z recenzją, ale jest bardzo obiecujący.


pozdrawiam,

ewa





poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Awokado.

Witajcie!

Awokado posiada wiele bogatych właściwości- antyoksydacyjne, odżywcze, regenerujące, nawilżające itp. 
Jest ich sporo- zapraszam do szerszej lektury. (google :) )

Jako, że robiłam sushi i zakupiłam za dużo awokado i było mi szkoda wyrzucić, a prędzej czy później, by się zepsuło, postanowiłam zrobić maseczkę.

Nie dodałam nic poza awokado i trochę soku z cytryny. 
Przepisów na maseczkę z awokado jest sporo m.in.- sok z cytryny i jogurt naturalny, czy też sok z cytryny i miód. 



Rozdrobiłam dość dobrze i nałożyłam na twarz. Zostawiłam na ok. 10 min i zmyłam ciepłą wodą.

Co poczułam po, skóra była miękka, delikatna, oczyszczona. Zero ściągnięcia. 
 Można tanio i naturalnie zadbać o skórę, nie trzeba sięgać po drogeryjne, nierzadko napakowane chemią maseczki. 


pozdrawiam,

ewa