piątek, 28 września 2012

Mini zakupy +bubel

Hej!

Rok akademicki zbliża się wielkimi krokami- to już w poniedziałek!
Plan w końcu jest na stronie, nie pełny, nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. 

Energii brak na nadchodzący rok, niestety rozpocznę go nie wypoczęta, bez chęci. Bywa. 

Ale nie o tym wpis. 

Ogólnie nie zawsze robię zdj. zakupionych rzeczy, dzisiaj udało mi się kupić.


*Tusz do rzęs Volumix Fiberlast Mascara Volume&Lift&Separation- 8,99zł (biedronka)

Wychodzę z założenie, że im droższa maskara tym wcale nie musi być lepsza.

*Ziaja de-makijaż uniwersalny - zachęcona ceną- ok.5 zł
 
Nie ma zbyt dobrych opinii, ale nie zaszkodzi spróbować, tani był. Póki co muszę wykończyć tego z Bielendy. Mam na uwadze stworzenie własnego płynu dwufazowego. 
 
*Eveline, Artscenic, kryjący podkład 3w1 (nie ma zdj.)



Wczorajszy zakup:
cena 10,90 zł

Kupiłam ze względu na kalendarz, od dawna kupuję te z gazet. Sama gazeta mnie nie przekonuje.
Chociaż wywiad z Kayah całkiem dobry, mimo, że nie przepadam za jej muzyką.

Teraz...
BUBEL
 Essence- Stay all day 16 h





Cena ok. 15 zł. 
Kolor- 20 soft nude

Gama kolorystyczna słaba. W świetle drogerii kolor wydawał się ładny, lekko beżowy, delikatny. Po wyjściu okazało się, że jest to różowo-pomarańczowe coś.Nie wiem dlaczego nie robią nic coby pasowało do jasnej karnacji, jednocześnie bez różowego pigmentu. Zresztą widać na ostatnim zdjęciu, że jest ciemny, a jest to bodajże najjaśniejszy.
Konsystencja całkiem ok, wydawałoby się, że dobrze się go rozsmarowuje, ALE niestety pozostawia plamy, smugi, mimo dobrego roztarcia. Tylko, że to wszystko wychodzi potem, nie tak od razu. 
Zadowolone z ładnej twarzy, bez smug, możemy się po kilku h. zdziwić.
Nie wiem czy top plus czy minus, ale podkład szybko schnie i tworzy mocny matt. Mi to akurat nie odpowiada za bardzo, gdyż daje to wg. efekt maski, mimo małej ilości nałożonego produktu. 

Według mnie szkoda pieniędzy, bo możemy w tej cenie zakupić produkt który będzie Nam lepiej odpowiadał. 

pozdrawiam
ewa
 

piątek, 21 września 2012

Paletki- tania i drogie.

Cześć!

Dzisiaj przestawię Wam paletki najczęściej używane przez ostatni okres. 


Na pierwszy ogień idzie paletka NAKED- Urban Decay.
Paletka jest każdemu dobrze znana, jedni ją kochają, drudzy wręcz przeciwnie.
U mnie powoduje mieszanie uczucia, jestem gdzieś po środku. 

Opakowanie- dość przyzwoite, choć zamszowy materiał łapie sporo kurzu, jest stabilne, ładnie się prezentuje.

Trwałość, jakość- jest bardzo dobra, jakościowo też wypada bardzo dobrze, ale nie każdemu może spodobać się fakt, że większość cieni ma wykończenie satynowe, w kierunku połyskującym, zaledwie dwa cienie są typowo matowe. 

Co mi się w niej nie podoba?- gdy łączę dwa kolory z paletki, całość jakby się zmywa, nie widać różnicy między cieniami, jakby się zlewa. Ciężko to wytłumaczyć. Nie do końca mi to odpowiada. Poza tym niektóre kolory różnią się od tego jak wyglądają w opakowaniu, a jakie są w rzeczywistości, boleśnie się o tym przekonałam. To jest największy minus. Miałam inne oczekiwana.

Ogólnie- nie wiem czy warto kupić tak drogą paletkę, a potem się na niej zawieźć. Jeżeli macie okazję zobaczyć ją na własne oczy, dotkną, ocenić własnym okiem i wtedy wybrać to jak najbardziej to zróbcie. Nie kupowałabym jej w ciemno, gdyż od dawna o niej marzyłam, a niestety w rzeczywistości lekko się zawiodłam. 
Poza tym można kupić inne paletki (np. Sleek) równie gatunkowo dobre! 

Nie nazwałabym tego recenzją, ale luźnymi uwagami na temat tej paletki. Wyszło troszkę negatywnie, ale mimo wszystko często sięgam po tą paletkę, w szczególności z cieni VIRGIN, czy też HUSTLE. Poza tym można dzięki tej paletce stworzyć delikatny jaki i mocny look.

Kilka zdjęć:

 Teraz czas na mój HIT!

Tania jak przysłowiowy barszcz paletka z Butterfly collection.
Cena- niecałe 5 zł.


Cienie jak widać mają lekko połyskujące, satynowe wykończenie. 
Na początku ta mini paletka wydawała mi się tandetna, ale gdy ją użyłam szybko zmieniłam zdanie.
Szczególnie dwa górne cienie są moimi ulubieńcami. 


Można by stwierdzić, że tanie cienie mają nijaką trwałość, są słabo na pigmentowane, tandetne.
Trwałość- bardzo dobra, pigmentacja- rewelacja, tandeta- tylko wtedy gdy nieumiejętni ich użyjemy. 


Ja wykorzystuję tego typu cienie do delikatnego zaznaczenia zewnętrznej części oka. Biorę niewielką ilość cienia, minimalna ilość wystarczy. 

Ogólnie uważam, że za taką cenę i taką jakość warto ją kupić. 




Trzecia paletka (niestety zdjęcie nie wyszło)
Równie tania i może nie tak równie dobra. Natomiast wykorzystuję ją do podkreślenia brwi i jednego cienia do załamania powieki. 


pozdrawiam, 
ewa



 
 


środa, 19 września 2012

Isana- odżywka, suchy szampon,

Witajcie! 

Nadchodzę z recenzją odżywki wygładzającej z olejem babassu oraz suchego szamponu. 

Zacznę może od tego, że jako tako wygładzenia włosów nie potrzebuję, raczej wolałabym je nawilżyć i lekko podnieść. 
Tyle dobrego czytałam o tej odżywce, że musiałam ją kupić. Cena jest bardzo niska- ok. 5 zł. 

+
- cena
- zapach- przepiękny
-krótki skład
-naprawdę wygładza
-mimo tego, że jest przeznaczona m.in. do niesfornych loków to mimo wszystko
na moich włosów tworzyła delikatne, lśniące fale
-włosy po niej są delikatne, miękkie, odżywione

-
- opakowanie- mi nie przypadło do gustu
- czasami mnie obciążyła- np. przy zastosowaniu jako ochronę odżywki bs (z Joanny)
-obciążenie wiązało się z tym, że drugiego dnia włosy były niezbyt świeże (ogólnie muszę
myć włosy co dwa dni)


Ogólnie:

Odżywka jest godna polecania, szczególnie dla włosów puszących się, niesfornych, czy też pozbawionych blasku, suchych. Nie jest to odżywka 'must have', nie jest idealna, ale całkiem najgorsza też nie. Plusem jest niska cena i na szczęście nie AŻ tak niska jakość. 
Ogólnie polecam do spróbowania, ja nie żałuję, może kupię nową (czemu nie?).

ALE dzisiaj przeczytałam, że jest ona wycofana. Także, czy będę miała jeszcze okazję? Jeżeli któraś z Was bardzo ją lubi, to wybierzcie się szybko do Rossmana po zapas.

Skład:

   


Od razu wklejam obiecanki producenta:
 

Niestety niska cena równa się z niską jakością. 
Niestety nic dobrego na temat tego szamponu nie mogę napisać.

Jest to mój pierwszy tego typu szampon. Kupiłam go w zasadzie/głównie do mojej grzywki, która najczęściej się przetłuszcza, a taki szampon dałby mi dodatkowy dzień bez konieczności mycia.
Poza tym czasami wyskakuje nam jakieś nie planowane spotkanie, a włosy mamy w rozgardiaszu, więc do kolejny plus. 

Na początku myślałam, że nie potrafię nakładać tego typu specyfiku, ale kilka podejść utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie we mnie tkwi problem. 

"Fryzura nie ulegnie zmianie..." - no cóż niestety, postarzyła mnie, gdyż pozostawiła siwą powłokę, nie dającą się w żaden sposób usunąć.
Może i zaabsorbował nieświeżość, ale co z tego jak pozostawił wręcz siwiznę na moich włosach. Próbowałam kilku trików by to usunąć, ale nic nie pomagało. 
Poza tym bardzo szybko się skończyła, wystarczyło tylko na kilka użyć. 
Dodatkowo skład pozostawia wiele do życzenia. 

Od siebie NIE polecam!

to na tyle ;)

pozdrawiam
ewa



niedziela, 16 września 2012

BU, ZSK- recenzja zbiorcza.

Hej!


Otóż od jakiegoś czasu staram się naturalnie zadbać o cerę (z lepszych lub gorszym skutkiem) , dlatego też zakupiłam kilka kosmetyków. 

W tym momencie produktów, półproduktów naturalnych możemy szukać na wielu stronach, jest ich od zatrzęsienia- biochemia urody, zrób sobie krem, e-naturalne itp. itd. 

Każda/y z Nas może pobawić się w małego chemika, tworząc m.in. własny krem. Super sprawa, co nie ?!

W tym poście zrecenzuję te produkty, które posiadam. No to zaczynamy.

Tonik z kwasami AHA/BHA- biochemia urody.
Pisałam o nim tutaj- klik. Nie będę więcej o nim pisać- z swojej strony bardzo polecam. Rozjaśnił mi przebarwienia, nie wysusza, pomaga w walce z wypryskami (chociażby na nogach). To moje drugie opakowanie, kupię następne!

Żel hialuronowy 1%- biochemia urody
Łączę go z kremem, albo z olejkiem. Jest całkiem OK, natomiast większych (spektakularnych efektów nie widzę). Ciężko mi cokolwiek napisać na jego temat.

Krem rozjaśniający AZELO/BHA- biochemia urody
Jedno z większych rozczarowań. Po zastosowaniu go, na czole miałam wysyp jakich mało. Podskórne gule, ciężkie do wyleczenia. Żeby nie było, że szybko się poddaję, spróbowałam kilka razy, ale niestety, nie nadaje się na moją twarz, kompletnie. Do tego wszystkiego- śmierdzi. Zapłaciłam za niego (nie mało) 29,50zł (+ 12 zł przesyłka). Sama nie wiem co z nim zrobię. 
 
Korund mikrodermabrazja- zrób sobie krem
Jestem na tak. W fakturze przypomina piasek. Tak, tak mogę to określić. Delikatnie,acz skutecznie drapie naszą twarz, zdzierając martwy naskórek. Ja stosuję korund w połączeniu z kwasem hialuronowym, ale jeżeli ktoś nie posiada, można po prostu z wodą. Poza tym ja stosuje na zwilżoną twarz, ponieważ na suchą ścieranie jest dość nie przyjemne i ciężko rozprowadzić korund po twarzy.

Spirulina algi morskie- zrób sobie krem
Tutaj mam mały problem. Kolor- zielony, zapach- karma dla rybek- dla mnie do zniesienia. Mieszam z wodą mineralną, nakładam na twarz i zostawiam na ok. 15 minut. Dość nieprzyjemnie wysycha, lekko swędzi, a po zmyciu mam lekko czerwoną swędzącą twarz. Ale nie tworzą mi się nowe niespodzianki, czy pajączki. Może powinnam trzymać troszkę krócej, bądź w trakcie zwilżać maseczkę (gdzieś tak wyczytałam, natomiast nie ma tego napisanego na zsk.pl). Poza tym cera faktycznie jest odżywiona, lepsza w dotyku.

Rafinowany olej z orzecha włoskiego- zrób sobie krem
Nie mam go bardzo długo, więc ciężko cokolwiek napisać. Nie pachnie (wg mnie), szybko się wchłania, nie pozostawia filmu na twarzy, posiada mały factor, lekko nawilża, dobrze łączy się z żelem hialuronowym, nie zapycha. Jestem póki co zadowolona. 
 
To wszystko :)
 
pozdrawiam, 
ewa

sobota, 8 września 2012

Gładkie nogi- sprawdzony sposób!

Cześć!


Jeżeli macie ciemne (uroki bycia szatynką), wrastające włoski, z krostkami na nogach to ten post jest dla Was! 
Ja niestety takie włoski mam, co w przypadku włosów na głowie (w sensie, że są ciemne i mocne) jest plusem, natomiast na nogach nie bardzo.
Moje nogi niestety nie należały do najładniejszych, miałam krostki, wrastające włosy, nigdy nie były GŁADKIE
Mimo regularnego stosowania peelingów, balsamowania itp. itd. 

Aż w końcu znalazłam na nie sposób, przede wszystkim SKUTECZNY sposób!

Otóż pierwszy krok to prawidłowa depilacja, każdy sposób będzie dobry, jeżeli nie będziecie podrażniać SKÓRY. Najczęściej spowodowane jest to goleniem bez pianki, czy jakiegokolwiek środka- w przypadku jednorazowych golarek. 
/W moim przypadku obojętnie z jakiej metody skorzystam włoski wrastały, więc u mnie depilator nie jest tego powodem/.
Tak więc, korzystamy z ostrych golarek, korzystając z pianki lub kremu do depilacji (świetna alternatywa, w przypadku mocnych włosków!). 

To nie wszystko, nawet takie zabiegi mogą nic nie dać. 

Kolejny krok- REGULARNE peelingowanie nóg. U mnie idealnie sprawdza się kawa.

Dalej gwóźdź programu - tonik z kwasami AHA/BHA 10% (biochemia urody)- przecieracie nogi lekko zwilżonym tonikiem.

Po wyschnięciu używacie -drugi gwóźdź programu- maści z witaminą A- (np. Retimax 1500g).

Oczywiście nie musicie korzystać z kwasów cały czas, możecie stosować na początek codziennie, potem co dwa dni, a potem rzadziej. 

Uwierzcie wasze nogi będą gładkie, sama dostała kilka komplementów na ten temat!
A uwierzcie miałam sporo krostek po depilacji, a te zabiegi bardzo mi pomogły!

W skrócie:
Prawidłowa depilacja (pianka, krem do depilacji)-> Peeling (np. kawowy)-> Tonik z kwasami-> maść z witaminą A

Polecam!

pozdrawiam,

ewa