czwartek, 28 lipca 2011

Crackle- mój pierwszy

Tyle o nim słyszałam, tyle widziałam zdjęć, że sama zapragnęłam go mieć. 
Początkowo, gdy zobaczyłam zdjęcie Katy Parry reklamującą tę oto technikę, pomyślałam, że to straszna tandeta. Z biegiem czasu przekonałam się, że dość fajnie to wygląda i można go wykorzystać na różne sposoby. 
Swój kupiłam na jakimś straganie, całkiem przez przypadek. Kosztował 8 zł, czyli niewiele. 

W zamiarze miałam zrobić notkę o dwóch wakacyjnych lakierach- żółtym i miętowo- niebieskim. Aczkolwiek zmieniałam zdanie po dzisiejszym zakupie.
Tak jak napisałam wcześniej, nie oceniam lakierów po ich trwałości, gdyż moja płytka nie jest stworzona do długiego cieszenia się pomalowanymi paznokciami. 
Lakier, który stanowi 'bazę' dla crackle i jest kolor żółty w cenie 3zł. Na początku muszę przyznać, że strasznie zawiodłam się na kryciu tego lakieru. Jedna warstwa to tragedia, myślałam, że bez zbędnych wyrzutów wyrzucę ten lakier do kosza. Ale pomalowałam dwie warstwy i wyszło całkiem fajnie. Wiadomo nie spodziewałam się wiele po lakierze w tak śmiesznej cenie, ale jego kolega jest już całkiem inny, konsystencja super, rozprowadza się świetnie i krycie ma bardzo przyzwoite, nie wspomnę, że nawet trwałość jest zadowalająca.


crackle, żółty i jego brat


pozdrawiam
ewa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz