środa, 13 lipca 2011

Carmex kontra Tisane


Jakiś czas temu moje usta przed długi okres potrzebowały maksymalnego nawilżenia, ponieważ ze względu na przyjmowane leki były wysuszone, spierzchnięte, bolące, z dużą ilością skórek etc. 
Dlatego też postaram się zrecenzować oba balsamy do ust. 

Carmex- występuje w słoiczku (7,9g), tubce (10g) oraz w sztyfcie (4,25g) oraz w dwóch wersjach smakowych (z tego co ja zauważyłam). 
Miałam obie wersje smakowe. Zwykły o klasyczny o zapachu/smaku waniliowym. W pierwszym zetknięciu zapach odrażający, jak dla mnie. Aczkolwiek da się do tego przyzwyczaić. To był mój pierwszy carmex, następnie kupowałam już wiśniowe, który w pierwszym zetknięciu również nie bardzo mi się spodobał, ale przy dłuższym używaniu bardzo go polubiłam. Za co lubię balsamy carmex? Pomogły moim ustom wrócić do porządnego stanu. Ich suchość była naprawdę mocna, w skali 10 daje 10/10, więc były w tragicznym stanie. Przyjemne mrowienie jakie można odczuć podczas korzystania z carmexu sprawi, że ciężko będzie nam się z nim rozstać. Porządne nawilżenie/natłuszczenie ust to ogromny plus, a także nieziemski zapach, który roznosi się wszędzie. Za co nie lubię carmexu? Szybko się kończy. A także zadziwia mnie to, że różne pojemności balsamów a cena ta sama. Jak to możliwe ? 

Tisane (4,7g)- balsam ten kupiła mi mama, gdy nie miałam carmexu. Jak widać występuje on w słoiczku, co nie bardzo mi się podoba, gdyż jest mało higieniczne. Zapach/smak miodowy nie każdemu może się spodobać. Mi nie przypadł do gustu. Żeby go poczuć należy nałożyć grubą warstwę, aczkolwiek wiele nie daje naszym ustom. Nie nawilżył mi ich i praktycznie nic nie zrobił. Sprawił jedynie, że na chwilę nie czułam bolesnego mrowienia. Tak jak poprzednik bardzo szybko się kończy.

Carmexowi mówię tak, tisane nie. 

pozdrawiam
ewa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz